POlityka arogancji, tym razem w wykonaniu wojewody małopolskiego
13.09.2013 drukujTen tekst miał być o zupełnie czymś innym, bo wiele rzeczy dzieje się wokół nas, mamy kryzys gospodarczy, rewolucyjne zmiany w OFE, Platforma Obywatelska topnieje, a w Warszawie od kilku dni strajkują związki zawodowe. Sporo tematów, które można skomentować, ale wczoraj co innego przykuło moją uwagę, jest to jest chyba jakiś rodzaj urzędniczej znieczulicy i arogancji. Chodzi o decyzję wojewody małopolskiego Jerzego Millera, który nie przedłużył umowy najmu stowarzyszeniu, które umożliwiało osobom z zaburzeniami psychicznymi powrót do normalnego życia poprzez zapewnienie im pracy w pensjonacie Zielony Dół. Teraz te osoby przeżywają stres związany z utratą bezpiecznego miejsca pracy, bo nie jest przesądzone, że inny najemca ich zatrudni. Kiedy kilka miesięcy temu pierwszy raz widziałam materiał na ten temat w wieczornym serwisie informacyjnym, byłam niemal pewna, że nagłośnienie tego problemu i bardzo krytyczna ocena działań wojewody spowoduje, że sprawa szybko znajdzie swój właściwy finał. Przecież mogło to być nieporozumienie, które za chwilę się wyjaśni, stało się inaczej i wojewoda w tym wypadku nie pokierował się społecznym odbiorem tej sprawy i konsekwentnie realizował swój plan. Jak wynika z wypowiedzi Rzecznika Praw Obywatelskich ogłoszenie przetargu nie było konieczne. Jeżeli działania urzędnika państwowego zmierzają do tego, że uniemożliwia on lepsze funkcjonowanie osób chorych, to nie tylko powinien natychmiast wycofać się z takich planów, ale ponieść konsekwencje swojego bezmyślnego działania. Wrażliwość społeczna jest cechą, którą powinien posiadać każdy, kto ma decydować o losie innych ludzi. W tym przypadku chodzi o osoby psychicznie chore, które często czują się wykluczone ze społeczeństwa, praca w takim pensjonacie to nie tylko powrót normalnego życia ale również forma rehabilitacji. Mamy do czynienia z sytuacją, w której osoby z problemami psychicznymi poprzez pracę mogą poczuć się lepiej, czuć się potrzebni, a przy tym robić coś pożytecznego, bo pensjonat Zielony Dół został wysiłkiem tych osób w ciągu kilku lat wyremontowany. Dlaczego nagle pojawiła się potrzeba zmiany czegoś, co dobrze funkcjonuje, a poza tym przynosi korzyści, których nie można ująć w sposób materialny? Oburza mnie ta cała sytuacja i współczuje osobom, które niestety ponoszą konsekwencje działalności urzędnika, który nie powinien nigdy takiej roli pełnić. Gdyby jego decyzja zmiany najemcy wynikała z jakiś bezdusznych przepisów można tę sytuację w jakiś sposób usprawiedliwić. Kiedy jest to „widzimisię” wojewody, to trudno zrozumieć taką bezczelność i brak empatii. Nawet jeśli ten pensjonat miał problemy to ze względu na społeczny wymiar i korzyści jakie płyną z jego funkcjonowania w obecnym kształcie, wojewoda zobowiązany jest raczej do pomocy temu ośrodkowi. Powinien wskazać problemy, wyjść z ofertą pomocy w ich rozwiązaniu, a nie zmieniać najemcę i rujnować coś co nadawało sens życia chorym osobom. Wiele słów oburzenia i krytyki usłyszałam pod adresem wojewody małopolskiego, jestem jednak ciekawa co w tej sprawie sądzi osoba, która powołała Jerzego Millera na to stanowisko, czyli premier Tusk. Skoro opinia tylu osób i instytucji nie robi wrażenia na wojewodzie, to może ma on ciche przyzwolenie na to by właśnie w ten sposób się zachowywać? Osoba, która bez ważnego powodu, właściwie bez żadnego powodu niszczy takie miejsce nie powinna zajmować stanowiska urzędnika państwowego. To już druga sytuacja dyskwalifikująca Jerzego Millera jako polityka i urzędnika.