Talenty schowane w szkole
28.10.2013 drukuj
Na finiszu dyskusji na temat obniżenia wieku szkolnego i konsekwencji z tego płynących debata skupia się przede wszystkim na dostosowaniu polskich szkół do przyjęcia tak małych dzieci. Z raportu NIK można wywnioskować, że w dużej mierze szkoły nie udźwigną ciężaru tych zmian. To z kolei najbardziej wpłynie na sześciolatki, które nie powinny być narażane na zetknięcie się z nowym i zarazem nieprzyjaznym otoczeniem, które na jego przyjęcie nie jest gotowe.
I tu pojawia się pytanie, na ile szkoły są przygotowane do podejmowania wyzwań jakim jest bardziej indywidualne podejście do dziecka? Małe dzieci, które pewnie ze względu na upór i arogancje władzy będą musiały chodzić do szkoły potrzebują szczególnej opieki i warunków. Warto pamiętać, że w szkolnych ławach już dziś zasiadają dzieci posiadające specjalne potrzeby edukacyjne. Specjalnego podejścia wymagają m.in. dzieci niepełnosprawne, niedostosowane społecznie lub zagrożone niedostosowaniem, ale również dzieci wybitnie zdolne. Mówiąc o wybitnych zdolnościach akademickich u dziecka mam na myśli wysoki poziom IQ (powyżej 130) posiadanie specjalnych zdolności oraz wysokie osiągnięcia w uczeniu się.
Wiele państw bardzo poważnie zajmuję się tematem kształcenia uczniów wybitnie zdolnych, starając się stworzyć system, który pozwoliłby na optymalny rozwój dzieci ponadprzeciętnie inteligentnych. W porównaniu z tym, co dzieje się w tym temacie w Czechach, Węgrzech, Słowacji nie mówiąc już o Finlandii, czy Szwecji, my jesteśmy daleko w tyle. Przepisy prawne sformułowane są w taki sposób, że praktycznie cała odpowiedzialność za to czy takie dziecko będzie odpowiednio stymulowane do rozwoju spoczywa na nauczycielu, nie ma żadnych konkretnych rozwiązań systemowych. Więcej szczęścia mają dzieci zdolne pod względem artystycznym dla nich tworzone są specjalne szkoły rozwijające ich talenty.
Z badań Programu Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów (PISA) przeprowadzanych przez OECD w których porównuje się umiejętności i wiedzę uczniów z różnych krajów wynika, że plasujemy się w środku zestawienia krajów biorących udział w badaniu. Jednak nie jest to powód do pełnego zadowolenia, okazuje się bowiem, że poprawa wyników w ostatnich latach jest spowodowana intensywnym wsparciem dzieci słabiej radzących sobie z nauką, w konsekwencji lepsza edukacja tych dzieci pozwoliła na podniesienie ogólnej średniej. Naszym problemem jest edukacja dzieci wybitnie zdolnych, których jak wynika z badań, mamy w naszym kraju wielokrotnie mniej niż w innych. Rządzący cieszą się że wypadamy przeciętnie, ale zapominają ile talentów marnuje się w naszej szkole. Koncentrowanie się na dobrym ogólnym przygotowaniu i edukacji słabszych uczniów powinno iść w parze z wsparciem dla rozwoju dzieci wybitnie zdolnych. Dziś wydaje się że skoro realizujemy program pomocy wyrównujący szanse edukacyjne dzieci, które gorzej radzą sobie z nauką to wyczerpuje możliwości szkoły. Skoro realizacja tego pomysłu tak dobrze wpływa na późniejsze wyniki wykorzystajmy te dobre doświadczenia też na innych polach.
Istnieje powszechne przeświadczenie, że osoby zdolne zawsze sobie poradzą w związku z tym nie potrzebują dodatkowego wsparcia. Tymczasem nauka zakwalifikowała kształcenie dzieci wybitnie zdolnych jako element pedagogiki specjalnej a nie ogólnej, nie bez przyczyny, ponieważ ta grupa uczniów ma szczególne i specyficzne potrzeby edukacyjne. Wynika to ze specyficznych cech osób wybitnie zdolnych, które mogą sprawiać „kłopoty” swoim nauczycielom. Taki uczeń posiada sprecyzowane wymagania w stosunku do placówki, która go kształci, kiedy pojawiają się nudzące schematyczne metody nauczania pojawia się u nich zniecierpliwienie, a nawet zniechęcanie, które może prowadzić do konfliktów. Wbrew mitom zdolny uczeń to nie zawsze ten, który sprawia najmniej problemów w klasie, ale ten który zadaje mnóstwo pytań, ze względu na większą niż pozostali wrażliwość, silniej reaguje na brak konsekwencji w słowach i czynach nauczyciela, nie toleruje półprawd. Kolejny „kłopot” dla nauczyciela to zagospodarowanie czasu dla ucznia który testy, przewidziane do wykonania w 45 minut, wykonuje w ciągu 15 – 20. Niestety, znam przykłady w których nauczyciel zamiast wykorzystać ten czas na rozwijanie zainteresowań ucznia kazał mu zająć się porządkami w klasie, np. podlewanie kwiatów w sali itp. Ze względu na szybkie, łatwe przyswajanie informacji i bardzo dobrą pamięć może zaskoczyć swoją wiedzą nauczyciela. Mimo, iż istnieje w polskim systemie edukacji możliwość korzystania z indywidualnego toku nauki lub indywidualnych programów nauki to z roku na rok spada liczba uczniów objętych tymi specjalnymi formami kształcenia. Takie rozwiązania wymagają od nauczycieli sporego nakładu dodatkowej pracy za którą znając polskie realia nie otrzymają odpowiedniego wynagrodzenia. Na takie problemy zwrócił uwagę NIK, w ostatnich badaniach dotyczących opieki nad uczniami wybitnie zdolnymi źle ocenił przygotowane szkoły w Polsce do pracy z uczniami zdolnymi.
Jedyne szkoły specjalne dla tej grupy uczniów o których słyszałam to liceum i gimnazjum utworzone przy UMK w Toruniu. Ostatnio przeczytałam o przypadku klasy matematycznej we wrocławskiej szkole podstawowej, która przez dziesięć lat uczyła w rozszerzonym zakresie matematyki. Klasa funkcjonowała pod patronatem Mensy, z założenia do tej klasy przyjmowano dzieci o szczególnych zdolnościach w zakresie matematyki. Została zamknięta ze względu na segregację uczniów! Oczywiście, segregacja jest czymś niedopuszczalnym, ale to nie chodzi o to by kategoryzować uczniów na lepszych czy gorszych, ale opowiadać na potrzeby uczniów, którzy przez ignorancję szkoły marnują swoje talenty. W mojej opinii jeżeli istnieje jakiś rodzaj segregacji w szkołach to raczej pod względem finansowym. Kiedy się spojrzy na ilość osób, które korzystają z dodatkowych płatnych korepetycji by przygotować się do zdania matury, albo na studentów, którzy muszą dopłacić by podjąć drugi kierunek studiów.
Uczniom o takich specyficznych potrzebach edukacyjnych nie jest łatwo funkcjonować w szkole czują, że są inni, zdają sobie sprawę, że mogą sprawiać problemy nauczycielom więc bez odpowiedniego wsparcia mogą wycofywać się z życia szkoły, by nie rzucać się w oczy. Rodzice tych dzieci często podkreślają problemy w budowaniu relacji z rówieśnikami, bo one lepiej odnajdują się w towarzystwie osób starszych. Problemy w kształceniu dzieci wybitnie zdolnych nie wynikają z podejścia pojedynczych nauczycieli chociaż ich zaangażowanie jest czymś nieocenionym, czego nie da się zastąpić. Sami nauczyciele przyznają, że brakuje im w tej sprawie pomocy ze strony ministerstwa i kuratoriów. Potrzebny jest spójny program kształcenia, systemy wsparcia dla takich uczniów na poziomie lokalnym i ogólnopolskim, ale to wszystko musi iść w parze z innymi ważnymi czynnikami, który stworzyłby warunki do rozwoju dla tych dzieci. Trudno dziś mówić o warunkach do kształcenia, kiedy klasy w szkołach są przepełnione, a nauczycie skupiają się na tym by w ogóle zapanować nad tyloma uczniami w klasie. Kolejną sprawą jest przygotowanie nauczycieli, w niektórych krajach każdy nauczyciel musi być przygotowany do kształcenia dzieci wybitnie zdolnych w Polsce takich nauczycieli jest kilka procent. Nie możemy mówić o wysokim poziomie kształcenia, kiedy w Polsce zawód nauczyciela nie cieszy się odpowiednim statusem. Jeśli nauczycielem zostaje się ze względu na brak innych lepszych propozycji pracy to trudno wymagać od tych ludzi pasji, zaangażowania i determinacji do osiągania sukcesów. Bez prestiżu zawodu nauczyciela trudno wyobrazić sobie powodzenie w realizacji jakiejkolwiek reformy w szkolnictwie.
Od edukacji zależy jak w przyszłości będzie wyglądał i funkcjonował ten kraj. Inwestowanie w młode zdolne osoby to inwestowanie w naszą przyszłość, a takie inwestycje z pewnością zwrócą się w przyszłości wielokrotnie. Te wszystkie działania, które na celu mają poszukiwanie i pielęgnowanie talentów w szkołach muszą być poparte współpracą między rodzicami a nauczycielami, konkretnymi planami MEN, które będą wdrażane w porozumieniu z nauczycielami, rodzicami i pozytywnie opiniowane przez ekspertów. Szkole są potrzebne odważne decyzje, które odpowiadają na realne potrzeby uczniów, a nie wyobrażenia minister Szumilas. Zanim wprowadzi się rewolucyjne reformy trzeba się zastanowić nad tym w jakim stanie są szkoły w Polsce, stworzyć klasy maksymalnie dwudziestoosobowe, sprawić że zawód nauczyciela będzie kojarzył się z prestiżem, autorytetem a później zapraszać do tej szkoły młodsze dzieci. Wprowadzenie ostatnio reformy na przekór rodzicom, wielu naukowcom i raportom instytucji sprawdzających przygotowanie szkół do nowej sytuacji jest dowodem na to, że ekipa rządząca wzięła sobie do serca powiedzenie, że głupszym narodem łatwiej rządzić. Nie wierze w to, że ktoś nie rozumie prostej zasady, że reformy powinno się wprowadzać od podstaw, a nie od końca.
dodaj komentarz
I tu pojawia się pytanie, na ile szkoły są przygotowane do podejmowania wyzwań jakim jest bardziej indywidualne podejście do dziecka? Małe dzieci, które pewnie ze względu na upór i arogancje władzy będą musiały chodzić do szkoły potrzebują szczególnej opieki i warunków. Warto pamiętać, że w szkolnych ławach już dziś zasiadają dzieci posiadające specjalne potrzeby edukacyjne. Specjalnego podejścia wymagają m.in. dzieci niepełnosprawne, niedostosowane społecznie lub zagrożone niedostosowaniem, ale również dzieci wybitnie zdolne. Mówiąc o wybitnych zdolnościach akademickich u dziecka mam na myśli wysoki poziom IQ (powyżej 130) posiadanie specjalnych zdolności oraz wysokie osiągnięcia w uczeniu się.
Wiele państw bardzo poważnie zajmuję się tematem kształcenia uczniów wybitnie zdolnych, starając się stworzyć system, który pozwoliłby na optymalny rozwój dzieci ponadprzeciętnie inteligentnych. W porównaniu z tym, co dzieje się w tym temacie w Czechach, Węgrzech, Słowacji nie mówiąc już o Finlandii, czy Szwecji, my jesteśmy daleko w tyle. Przepisy prawne sformułowane są w taki sposób, że praktycznie cała odpowiedzialność za to czy takie dziecko będzie odpowiednio stymulowane do rozwoju spoczywa na nauczycielu, nie ma żadnych konkretnych rozwiązań systemowych. Więcej szczęścia mają dzieci zdolne pod względem artystycznym dla nich tworzone są specjalne szkoły rozwijające ich talenty.
Z badań Programu Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów (PISA) przeprowadzanych przez OECD w których porównuje się umiejętności i wiedzę uczniów z różnych krajów wynika, że plasujemy się w środku zestawienia krajów biorących udział w badaniu. Jednak nie jest to powód do pełnego zadowolenia, okazuje się bowiem, że poprawa wyników w ostatnich latach jest spowodowana intensywnym wsparciem dzieci słabiej radzących sobie z nauką, w konsekwencji lepsza edukacja tych dzieci pozwoliła na podniesienie ogólnej średniej. Naszym problemem jest edukacja dzieci wybitnie zdolnych, których jak wynika z badań, mamy w naszym kraju wielokrotnie mniej niż w innych. Rządzący cieszą się że wypadamy przeciętnie, ale zapominają ile talentów marnuje się w naszej szkole. Koncentrowanie się na dobrym ogólnym przygotowaniu i edukacji słabszych uczniów powinno iść w parze z wsparciem dla rozwoju dzieci wybitnie zdolnych. Dziś wydaje się że skoro realizujemy program pomocy wyrównujący szanse edukacyjne dzieci, które gorzej radzą sobie z nauką to wyczerpuje możliwości szkoły. Skoro realizacja tego pomysłu tak dobrze wpływa na późniejsze wyniki wykorzystajmy te dobre doświadczenia też na innych polach.
Istnieje powszechne przeświadczenie, że osoby zdolne zawsze sobie poradzą w związku z tym nie potrzebują dodatkowego wsparcia. Tymczasem nauka zakwalifikowała kształcenie dzieci wybitnie zdolnych jako element pedagogiki specjalnej a nie ogólnej, nie bez przyczyny, ponieważ ta grupa uczniów ma szczególne i specyficzne potrzeby edukacyjne. Wynika to ze specyficznych cech osób wybitnie zdolnych, które mogą sprawiać „kłopoty” swoim nauczycielom. Taki uczeń posiada sprecyzowane wymagania w stosunku do placówki, która go kształci, kiedy pojawiają się nudzące schematyczne metody nauczania pojawia się u nich zniecierpliwienie, a nawet zniechęcanie, które może prowadzić do konfliktów. Wbrew mitom zdolny uczeń to nie zawsze ten, który sprawia najmniej problemów w klasie, ale ten który zadaje mnóstwo pytań, ze względu na większą niż pozostali wrażliwość, silniej reaguje na brak konsekwencji w słowach i czynach nauczyciela, nie toleruje półprawd. Kolejny „kłopot” dla nauczyciela to zagospodarowanie czasu dla ucznia który testy, przewidziane do wykonania w 45 minut, wykonuje w ciągu 15 – 20. Niestety, znam przykłady w których nauczyciel zamiast wykorzystać ten czas na rozwijanie zainteresowań ucznia kazał mu zająć się porządkami w klasie, np. podlewanie kwiatów w sali itp. Ze względu na szybkie, łatwe przyswajanie informacji i bardzo dobrą pamięć może zaskoczyć swoją wiedzą nauczyciela. Mimo, iż istnieje w polskim systemie edukacji możliwość korzystania z indywidualnego toku nauki lub indywidualnych programów nauki to z roku na rok spada liczba uczniów objętych tymi specjalnymi formami kształcenia. Takie rozwiązania wymagają od nauczycieli sporego nakładu dodatkowej pracy za którą znając polskie realia nie otrzymają odpowiedniego wynagrodzenia. Na takie problemy zwrócił uwagę NIK, w ostatnich badaniach dotyczących opieki nad uczniami wybitnie zdolnymi źle ocenił przygotowane szkoły w Polsce do pracy z uczniami zdolnymi.
Jedyne szkoły specjalne dla tej grupy uczniów o których słyszałam to liceum i gimnazjum utworzone przy UMK w Toruniu. Ostatnio przeczytałam o przypadku klasy matematycznej we wrocławskiej szkole podstawowej, która przez dziesięć lat uczyła w rozszerzonym zakresie matematyki. Klasa funkcjonowała pod patronatem Mensy, z założenia do tej klasy przyjmowano dzieci o szczególnych zdolnościach w zakresie matematyki. Została zamknięta ze względu na segregację uczniów! Oczywiście, segregacja jest czymś niedopuszczalnym, ale to nie chodzi o to by kategoryzować uczniów na lepszych czy gorszych, ale opowiadać na potrzeby uczniów, którzy przez ignorancję szkoły marnują swoje talenty. W mojej opinii jeżeli istnieje jakiś rodzaj segregacji w szkołach to raczej pod względem finansowym. Kiedy się spojrzy na ilość osób, które korzystają z dodatkowych płatnych korepetycji by przygotować się do zdania matury, albo na studentów, którzy muszą dopłacić by podjąć drugi kierunek studiów.
Uczniom o takich specyficznych potrzebach edukacyjnych nie jest łatwo funkcjonować w szkole czują, że są inni, zdają sobie sprawę, że mogą sprawiać problemy nauczycielom więc bez odpowiedniego wsparcia mogą wycofywać się z życia szkoły, by nie rzucać się w oczy. Rodzice tych dzieci często podkreślają problemy w budowaniu relacji z rówieśnikami, bo one lepiej odnajdują się w towarzystwie osób starszych. Problemy w kształceniu dzieci wybitnie zdolnych nie wynikają z podejścia pojedynczych nauczycieli chociaż ich zaangażowanie jest czymś nieocenionym, czego nie da się zastąpić. Sami nauczyciele przyznają, że brakuje im w tej sprawie pomocy ze strony ministerstwa i kuratoriów. Potrzebny jest spójny program kształcenia, systemy wsparcia dla takich uczniów na poziomie lokalnym i ogólnopolskim, ale to wszystko musi iść w parze z innymi ważnymi czynnikami, który stworzyłby warunki do rozwoju dla tych dzieci. Trudno dziś mówić o warunkach do kształcenia, kiedy klasy w szkołach są przepełnione, a nauczycie skupiają się na tym by w ogóle zapanować nad tyloma uczniami w klasie. Kolejną sprawą jest przygotowanie nauczycieli, w niektórych krajach każdy nauczyciel musi być przygotowany do kształcenia dzieci wybitnie zdolnych w Polsce takich nauczycieli jest kilka procent. Nie możemy mówić o wysokim poziomie kształcenia, kiedy w Polsce zawód nauczyciela nie cieszy się odpowiednim statusem. Jeśli nauczycielem zostaje się ze względu na brak innych lepszych propozycji pracy to trudno wymagać od tych ludzi pasji, zaangażowania i determinacji do osiągania sukcesów. Bez prestiżu zawodu nauczyciela trudno wyobrazić sobie powodzenie w realizacji jakiejkolwiek reformy w szkolnictwie.
Od edukacji zależy jak w przyszłości będzie wyglądał i funkcjonował ten kraj. Inwestowanie w młode zdolne osoby to inwestowanie w naszą przyszłość, a takie inwestycje z pewnością zwrócą się w przyszłości wielokrotnie. Te wszystkie działania, które na celu mają poszukiwanie i pielęgnowanie talentów w szkołach muszą być poparte współpracą między rodzicami a nauczycielami, konkretnymi planami MEN, które będą wdrażane w porozumieniu z nauczycielami, rodzicami i pozytywnie opiniowane przez ekspertów. Szkole są potrzebne odważne decyzje, które odpowiadają na realne potrzeby uczniów, a nie wyobrażenia minister Szumilas. Zanim wprowadzi się rewolucyjne reformy trzeba się zastanowić nad tym w jakim stanie są szkoły w Polsce, stworzyć klasy maksymalnie dwudziestoosobowe, sprawić że zawód nauczyciela będzie kojarzył się z prestiżem, autorytetem a później zapraszać do tej szkoły młodsze dzieci. Wprowadzenie ostatnio reformy na przekór rodzicom, wielu naukowcom i raportom instytucji sprawdzających przygotowanie szkół do nowej sytuacji jest dowodem na to, że ekipa rządząca wzięła sobie do serca powiedzenie, że głupszym narodem łatwiej rządzić. Nie wierze w to, że ktoś nie rozumie prostej zasady, że reformy powinno się wprowadzać od podstaw, a nie od końca.
Pola oznaczone * są obowiązkowe