PKP przeciw niepełnosprawnym?
23.09.2013 drukuj
Wydawać by się mogło, że świat znany z filmów Stanisława Barei dawno odszedł do lamusa. Nadal jednak łatwo natknąć się na absurdy porównywalne do tych przedstawionych przez słynnego reżysera. Ja napotkałam taki na dworcu Warszawa Wschodnia. Niedawno odbierałam tam z pociągu powracającego z wakacji niewidomego kuzyna z żoną. Naszą uwagę zwróciły oplatające cały dworzec ścieżki dotykowe dla osób niewidzących. Natrafiliśmy także na znajdującą się w holu głównym mapę dotykową napisaną alfabetem Braille’a, przedstawiającą lokalizację konkretnych korytek – prowadnic na laski kierujących podróżnych na perony, do kas, informacji czy toalet.
Wszystko pięknie, niewidomi bez problemów trafią do przeznaczonej dla nich przestronnej toalety. Tylko co z tego, jeśli drzwi prowadzące do niej są zamknięte? Co prawda zarządzający dworcem przezornie umieścili na nich tablicę informacyjną z napisem „Klucz do toalety dla osób niepełnosprawnych u obsługi w pomieszczeniu obok”. Taką informację zapisano także alfabetem Braille’a. Jednak czy osobie niewidzącej po uchwyceniu klamki i przekonaniu się, że toaleta jest zamknięta, przyjdzie do głowy, żeby takiego napisu na drzwiach w ogóle szukać? Jaki jest więc cel zamieszczania tej toalety na czytelnej dla niewidomych mapce czy lokalizacji specjalnej ścieżki dla lasek do tego miejsca prowadzącej, skoro i tak najprawdopodobniej osoba niewidoma nie będzie w stanie się do niej dostać? A przede wszystkim, jaki sens ma usuwanie barier architektonicznych dla niepełnosprawnych i jednocześnie generowanie kolejnych przeszkód w postaci zamkniętych drzwi?
To tylko wierzchołek góry lodowej. Krytykować można także inne zamysły architektów dworca. Choćby lokalizację postumentów ze wspomnianymi mapkami dotykowymi. Położone są one bowiem w miejscach słabodostępnych, trudnych do znalezienia nawet dla osób widzących. Poza tym pomimo, że do hali dworcowej zarówno od strony ul. Kijowskiej jak i Lubelskiej prowadzi kilka wejść, specjalna prowadnica dla lasek znajduje się tylko przy jednych drzwiach. Niewidomi, przekraczając próg dworca w innym miejscu, mogą nawet nie zdać sobie sprawy z dostępności przeznaczonych dla nich rozwiązań i funkcjonalności. Nie natrafią bowiem na ścieżkę, która poprowadzi ich do mapy dotykowej, a dzięki niej do innych ważnych punktów.
Na bariery w korzystaniu ze zmodernizowanego dworca napotkają także podróżni poruszający się na wózkach inwalidzkich, matki z wózkami dziecięcymi, osoby starsze i niesprawne ruchowo. Będą mieli poważny problem z dostaniem się na perony. Prowadzą do nich bowiem tylko schody. Nie zamontowano wind, platform schodowych, ramp czy podnośników na wózki. Podobnych zaniedbań można wyliczać jeszcze wiele.
Obecny wygląd przestrzeni dworcowej wraz z większością istniejących funkcjonalności to efekt remontu dworca przed Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej Euro 2012. Zapowiadając przebudowę, kolejarze z PKP S.A. obiecywali, że w jej trakcie obiekt zostanie w pełni przystosowany do obsługi niepełnosprawnych. Z wypowiedzi przedstawicieli organizacji działających na rzecz osób z niepełnosprawnością wynika, że takie zapewnienia padały także podczas konsultacji społecznych, które miały miejsce w 2010 roku.
Remont Dworca Wschodniego pochłonął 60 mln zł. Część jego kosztów pokrył budżet państwa, resztę – PKP SA. W dniu otwarcia nowego, zmodernizowanego budynku kolejarze pękali z dumy, a media zachwycały się, że nareszcie wygląda jak nowoczesny, europejski dworzec. Rozpisywały się o jego industrialnym wnętrzu, stalowej konstrukcji, posadzce z granitu, oświetleniu typu LED i klimatyzowanej poczekalni. Zabrakło tylko udogodnień dla osób niepełnosprawnych. Jedynie na przystosowanie dworca do ich obsługi nie wystarczyło czasu i pieniędzy. Pomimo, że tak jak halę dworcową, także perony w zasadzie całkowicie rozebrano i postawiono od nowa, wind czy podnośników dla wózków już na nich nie zamontowano. Jak zatem według przedstawicieli PKP niepełnosprawni czy matki z dziećmi powinni dostać się na perony? Mają ich wnosić ochroniarze. Tylko, czy będą w stanie unieść ważący kilkaset kilogramów wózek akumulatorowy? Tego problemu osoby decyzyjne zdają się nie dostrzegać.
Jeszcze w 2010 roku, przed rozpoczęciem przebudowy dworca, przedstawiciele PKP czy politycy partii rządzącej nazywali ją „remontem”. Przy robotach remontowych prawo budowlane nakazuje jednak likwidację barier architektonicznych, by obiekt stał się dostępny dla niepełnosprawnych. Po zakończeniu prac i otwarciu nowego budynku kolejarze twierdzą, że była to tylko „estetyzacja”. Bo w prawie budowlanym nie ma o niej wzmianki. Co z wcześniejszymi obietnicami udogodnień dla niepełnosprawnych? Nie ma tematu. Kto jest odpowiedzialny za ich brak? Nie ma winnych. Padają natomiast kolejne obietnice. W niecały rok po modernizacji dworca, w marcu br., PKP S.A. ustami rzeczniczki prasowej Katarzyny Mazurkiewicz zapowiedziało, że warszawskie dworce, w tym oczywiście Warszawa Wschodnia, zostaną dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. Zatem, by zamontować windy czy też platformy na wózki, perony i tunele dworcowe po raz kolejny zostaną rozebrane i zbudowane od nowa.
Oczywiście, historia remontu Dworca Wschodniego doskonale pokazuje chaos na kolei, niegospodarność i bezsens w wydawaniu publicznych pieniędzy. Dowodzi braku kompetencji, wyobraźni czy po prostu wizji pewnych współczesnych modernizatorów.
Opisany powyżej przypadek jest jednak nie tylko symbolem bylejakości, bzdury i zamętu. Wyraża także sposób, w jaki przez Polskie Koleje Państwowe traktowane są osoby najsłabsze, niepełnosprawne. Brak takich rozwiązań jak choćby windy na perony oznacza dla nich faktycznie niemożność skorzystania z państwowych kolei. Czyli po prostu wykluczenie. Kontrowersje i wątpliwości budzić może także podejście kolejarzy i urzędników oraz ich przywiązanie do litery polskiego prawa. Czy zmiana nazwy inwestycji z remontu na „estetyzację” nie jest bowiem w rzeczywistości próbą ominięcia prawa budowlanego i wynikających z niego konsekwencji? Jeżeli przedstawiciele kolei państwowych w taki sposób traktują zapisy polskiego prawa dot. niepełnosprawnych, to czy ktoś inny w naszym kraju będzie podchodził do nich poważnie?
dodaj komentarz
Wszystko pięknie, niewidomi bez problemów trafią do przeznaczonej dla nich przestronnej toalety. Tylko co z tego, jeśli drzwi prowadzące do niej są zamknięte? Co prawda zarządzający dworcem przezornie umieścili na nich tablicę informacyjną z napisem „Klucz do toalety dla osób niepełnosprawnych u obsługi w pomieszczeniu obok”. Taką informację zapisano także alfabetem Braille’a. Jednak czy osobie niewidzącej po uchwyceniu klamki i przekonaniu się, że toaleta jest zamknięta, przyjdzie do głowy, żeby takiego napisu na drzwiach w ogóle szukać? Jaki jest więc cel zamieszczania tej toalety na czytelnej dla niewidomych mapce czy lokalizacji specjalnej ścieżki dla lasek do tego miejsca prowadzącej, skoro i tak najprawdopodobniej osoba niewidoma nie będzie w stanie się do niej dostać? A przede wszystkim, jaki sens ma usuwanie barier architektonicznych dla niepełnosprawnych i jednocześnie generowanie kolejnych przeszkód w postaci zamkniętych drzwi?
To tylko wierzchołek góry lodowej. Krytykować można także inne zamysły architektów dworca. Choćby lokalizację postumentów ze wspomnianymi mapkami dotykowymi. Położone są one bowiem w miejscach słabodostępnych, trudnych do znalezienia nawet dla osób widzących. Poza tym pomimo, że do hali dworcowej zarówno od strony ul. Kijowskiej jak i Lubelskiej prowadzi kilka wejść, specjalna prowadnica dla lasek znajduje się tylko przy jednych drzwiach. Niewidomi, przekraczając próg dworca w innym miejscu, mogą nawet nie zdać sobie sprawy z dostępności przeznaczonych dla nich rozwiązań i funkcjonalności. Nie natrafią bowiem na ścieżkę, która poprowadzi ich do mapy dotykowej, a dzięki niej do innych ważnych punktów.
Na bariery w korzystaniu ze zmodernizowanego dworca napotkają także podróżni poruszający się na wózkach inwalidzkich, matki z wózkami dziecięcymi, osoby starsze i niesprawne ruchowo. Będą mieli poważny problem z dostaniem się na perony. Prowadzą do nich bowiem tylko schody. Nie zamontowano wind, platform schodowych, ramp czy podnośników na wózki. Podobnych zaniedbań można wyliczać jeszcze wiele.
Obecny wygląd przestrzeni dworcowej wraz z większością istniejących funkcjonalności to efekt remontu dworca przed Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej Euro 2012. Zapowiadając przebudowę, kolejarze z PKP S.A. obiecywali, że w jej trakcie obiekt zostanie w pełni przystosowany do obsługi niepełnosprawnych. Z wypowiedzi przedstawicieli organizacji działających na rzecz osób z niepełnosprawnością wynika, że takie zapewnienia padały także podczas konsultacji społecznych, które miały miejsce w 2010 roku.
Remont Dworca Wschodniego pochłonął 60 mln zł. Część jego kosztów pokrył budżet państwa, resztę – PKP SA. W dniu otwarcia nowego, zmodernizowanego budynku kolejarze pękali z dumy, a media zachwycały się, że nareszcie wygląda jak nowoczesny, europejski dworzec. Rozpisywały się o jego industrialnym wnętrzu, stalowej konstrukcji, posadzce z granitu, oświetleniu typu LED i klimatyzowanej poczekalni. Zabrakło tylko udogodnień dla osób niepełnosprawnych. Jedynie na przystosowanie dworca do ich obsługi nie wystarczyło czasu i pieniędzy. Pomimo, że tak jak halę dworcową, także perony w zasadzie całkowicie rozebrano i postawiono od nowa, wind czy podnośników dla wózków już na nich nie zamontowano. Jak zatem według przedstawicieli PKP niepełnosprawni czy matki z dziećmi powinni dostać się na perony? Mają ich wnosić ochroniarze. Tylko, czy będą w stanie unieść ważący kilkaset kilogramów wózek akumulatorowy? Tego problemu osoby decyzyjne zdają się nie dostrzegać.
Jeszcze w 2010 roku, przed rozpoczęciem przebudowy dworca, przedstawiciele PKP czy politycy partii rządzącej nazywali ją „remontem”. Przy robotach remontowych prawo budowlane nakazuje jednak likwidację barier architektonicznych, by obiekt stał się dostępny dla niepełnosprawnych. Po zakończeniu prac i otwarciu nowego budynku kolejarze twierdzą, że była to tylko „estetyzacja”. Bo w prawie budowlanym nie ma o niej wzmianki. Co z wcześniejszymi obietnicami udogodnień dla niepełnosprawnych? Nie ma tematu. Kto jest odpowiedzialny za ich brak? Nie ma winnych. Padają natomiast kolejne obietnice. W niecały rok po modernizacji dworca, w marcu br., PKP S.A. ustami rzeczniczki prasowej Katarzyny Mazurkiewicz zapowiedziało, że warszawskie dworce, w tym oczywiście Warszawa Wschodnia, zostaną dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. Zatem, by zamontować windy czy też platformy na wózki, perony i tunele dworcowe po raz kolejny zostaną rozebrane i zbudowane od nowa.
Oczywiście, historia remontu Dworca Wschodniego doskonale pokazuje chaos na kolei, niegospodarność i bezsens w wydawaniu publicznych pieniędzy. Dowodzi braku kompetencji, wyobraźni czy po prostu wizji pewnych współczesnych modernizatorów.
Opisany powyżej przypadek jest jednak nie tylko symbolem bylejakości, bzdury i zamętu. Wyraża także sposób, w jaki przez Polskie Koleje Państwowe traktowane są osoby najsłabsze, niepełnosprawne. Brak takich rozwiązań jak choćby windy na perony oznacza dla nich faktycznie niemożność skorzystania z państwowych kolei. Czyli po prostu wykluczenie. Kontrowersje i wątpliwości budzić może także podejście kolejarzy i urzędników oraz ich przywiązanie do litery polskiego prawa. Czy zmiana nazwy inwestycji z remontu na „estetyzację” nie jest bowiem w rzeczywistości próbą ominięcia prawa budowlanego i wynikających z niego konsekwencji? Jeżeli przedstawiciele kolei państwowych w taki sposób traktują zapisy polskiego prawa dot. niepełnosprawnych, to czy ktoś inny w naszym kraju będzie podchodził do nich poważnie?
Pola oznaczone * są obowiązkowe