18.01.2014
Przed wyjazdem na narty w alpejskie Dolomity Donald Tusk uraczył Polaków sporą dawką najróżniejszych obietnic. Zapowiedział zmniejszenie bezrobocia i jakieś inwestycje infrastrukturalne. Mało tego zapewniał, że w 2022 roku 1,5 mln Polaków opuści strefę ubóstwa. A Polska znajdzie się w grupie G20. Mówiąc krótko, według premiera będziemy krajem mlekiem i miodem płynącym.

Smutne statystyki

Jak się jednak okazuje, już bijemy większość państw europejskich na głowę. Jest bowiem dziedzina, w której staliśmy się liderem w Unii Europejskiej. Z zaprezentowanych przez poniedziałkowy „Puls Biznesu” danych Eurostatu wynika bowiem, że polskie mieszkania są najbardziej przeludnione w Europie. Wśród najemców aż 75 proc mieszka w zbyt małych mieszkaniach. To najwyższy wynik w gronie 30 krajów przebadanych przez Eurostat. Średnia dla UE jest niższa o ponad 50 pkt. proc. Wynosi bowiem 19 proc. Biorąc pod uwagę wszystkich obywateli (zarówno mieszkających w lokalach własnościowych jak i wynajmujących mieszkania) wspomniany problem dotyka aż 46 proc. Polaków. Pod tym względem „zajmujemy” trzecie miejsce w UE. Tu „wyprzedza” nas tylko Rumunia (51 proc.) i Węgry (47 proc.). Warto dodać, że w przeludnionych mieszkaniach żyje 55 proc. polskich dwudziestolatków.

Mieszkanie tak, ale za granicą

Zbyt wysokie ceny mieszkań w porównaniu do średniego wynagrodzenia, a co za tym idzie ograniczony dostęp do lokali mieszkaniowych dla obywateli o średnich i niższych dochodach to jeden z ważniejszych problemów naszego państwa. Posiadanie mieszkania stało się w Polsce w gruncie rzeczy luksusem, na który mogą sobie pozwolić tylko osoby zamożne. Dla reszty jedyną szansą na jego zakup jest zaciągnięcie niebotycznego kredytu i konieczność spłacania kolejnych, uciążliwych rat. Miesiąc w miesiąc przez następnych kilkadziesiąt lat. Co gorsze niektórzy nawet nie będą mieli szans na uzyskanie kredytu. Powyższe problemy w sposób znaczący wpływają na inne wymiary życia Polaków. Zdaniem 70 proc. osób w wieku 25–34 lat w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci, bo przyszli rodzice nie mają gdzie mieszkać – wynika z badania CBOS opublikowanego w listopadzie ubiegłego roku. Brak mieszkania i środków na usamodzielnienie się jest także przyczyną emigracji młodych Polaków. Ponad 70 proc. emigrantów nie ukończyło 40. roku życia (dane GUS). Oprócz kłopotów ze znalezieniem w Polsce pracy, jedną z przyczyn ich emigracji jest także brak perspektyw na zakup własnego mieszkania. Ponadto według danych GUS 64 proc. młodych uważa, że praca i życie za granicą, stwarza im możliwość założenia rodziny i zdobycia mieszkania.

Dla młodych ludzi czy deweloperów?

Ograniczony dostęp do mieszkań dla osób o przeciętnych dochodach to także jedna z największych porażek rządów Donalda Tuska. Może się wydawać, że premier robi wiele, by zminimalizować szanse młodych Polaków na posiadanie własnego lokum. W grudniu 2012 roku Tusk zakończył funkcjonowanie skierowanego do tej grupy, a wprowadzonego przez Prawo i Sprawiedliwość programu „Rodzina na swoim”. Miał on pomóc w zakupie pierwszego mieszkania młodym małżeństwom, a później także osobom samotnym przed 35. rokiem życia. Polegał on na dofinansowaniu przez państwo spłaty blisko połowy odsetek od kredytów mieszkaniowych przez pierwsze 8 lat. Dotyczył tak mieszkań dostępnych na rynku pierwotnym jak i wtórnym. Po jego likwidacji przez cały 2013 rok nie funkcjonowała żadna forma wsparcia młodych rodzin chcących kupić swoje pierwsze mieszkanie.

Dopiero z początkiem 2014 roku rząd Tuska wprowadził program „Mieszkanie dla młodych”. Adresowany jest on do osób, które nie ukończyły 35. roku życia. W porównaniu z „Rodziną na swoim” ma jednak jeden zasadniczy mankament - ograniczony zasięg. Nowy program pozwala bowiem na zakup mieszkań budowanych tylko przez firmy deweloperskie. Zatem dedykowany jest wyłącznie tym, którzy planują kupić mieszkanie na rynku pierwotnym. Nie uwzględnia dofinansowania do mieszkań z rynku wtórnego, które zwykle są tańsze. Nie będą mogły z niego skorzystać osoby planujące swoją przyszłość w mniejszych miastach czy na wsi, gdzie inwestycje deweloperskie nie są realizowane. Zresztą biorąc pod uwagę kredyty udzielone w latach 2007-2013 dopłaty do zakupu lokali mieszkaniowych na rynku wtórnym cieszyły się dużo większym zainteresowaniem od tych deweloperskich. Na 181,5 tys. kredytów 100 tys. przyznano na zakup starego mieszkania, podczas gdy na nowe połowę mniej - 47 tys., a 33 tys. na budowę domków jednorodzinnych. Pisząc o tych ostatnich, należy zwrócić uwagę, że o ile program „Rodzina na swoim” dofinansowywał kredyty zaciągane na budowę domów jednorodzinnych, „Mieszkanie dla młodych” zakłada jedynie zwrot podatku VAT za zakup materiałów budowlanych.

Rząd stwarza pozory, że próbuje rozwiązać problemy mieszkaniowe młodych ludzi. Podczas konferencji prasowej rządu przed wylotem D. Tuska w Dolomity minister Szczurek składał pewne mgliste obietnice finansowego wsparcia Funduszu Mieszkań na wynajem przygotowywanego przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Jednak z informacji rmf24.pl wynika, że działalność funduszu ma się opierać na wykupywaniu całych bloków mieszkalnych od firm budowlanych. Kto więc zyska w pierwszej kolejności? Oczywiście deweloperzy. Jak podaje wspomniany portal rmf24.pl program może jedynie dotyczyć największych polskich miast takich jak: Warszawa, Kraków, Wrocław czy Trójmiasto. Z zapowiedzi ministra Szczurka wynika, że program ma być skierowany do ludzi młodych, którzy muszą się przenieść z małych miast do większych ośrodków szukając pracy. Zatem znowu na poprawę sytuacji mieszkaniowej nie będą mogły liczyć osoby chcące pozostać w mniejszych miejscowościach. Zgodnie ze słowami Szczurku celem programu jest jedynie „zwiększenie mobilności młodych Polaków na rynku pracy”. Szkody, że nie ma on nic wspólnego ze wspieraniem ich potrzeb założenia rodziny czy posiadania dzieci.

Gra pozorów

Jak widać rząd niby chce, a przecież może, ale jakoś nie pomoże, więc młodzi ludzie wyjeżdżają za morze. I w Anglii czy Irlandii kupują mieszkania, rodzą dzieci, zmieniają prace. Pomysły ekipy Tuska w zakresie mieszkań dla młodych sprowadzają się do pozorów. Brakuje rozwiązań adresowanych do wszystkich młodych ludzi, a nie tylko nielicznych – lepiej sytuowanych. „(...) nigdy nie obiecywałem, i dzisiaj też nie będę obiecywał, że to rząd będzie budował mieszkania” - zapewniał Donald Tusk podczas wygłaszania swojego pierwszego expose w listopadzie 2007 roku. Wygląda na to, że w tej sprawie wyjątkowo słowa dotrzymał.