24.06.2013
„Epoka zwłoki, półśrodków, łagodzenia i wyciszania, przekładania na później, zbliża się do końca. Rozpoczyna się epoka stawiania czoła konsekwencjom”.
Winston Churchill
Walter Lippmann, amerykański dziennikarz, doradca Franklina D. Roosevelta powiedział kiedyś: „Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele”. W ustach liberała ta maksyma wydaje się być oczywistą, w końcu to przecież liberalizm bazuje na pojęciu niczym nie ograniczonej wolności jednostki jako wartości nadrzędnej, definiując indywidualizm jako wolność „od”. Jestem wolny od przymusu, ale jestem też wolny od obowiązku. Myślę inaczej – jestem więc indywidualistą. Dzisiaj należałoby jednak zadać pytanie, jak ta teoria sprawdza się w polskiej praktyce? W kraju rządzonym drugą kadencję z rzędu przez partię identyfikowaną z ideologią liberalną, której część polityków, w tym sam przywódca, wzięło swój polityczny rodowód z Kongresu Liberalno-Demokratycznego, pojęcie „indywidualisty” nabiera innego znaczenia. Od 2005r. odkąd scena polityczna została zdominowana przez dwie główne partie – PiS i PO, opinia publiczna karmiona jest przez tę drugą, na przemian: strachem i „obciachem”. PiS jest obciachowy, moherowy, wiejski i katolicki (bo dziś te 2 ostatnie określenia, dzięki „intelektualnemu drenażowi” w wykonaniu partii rządzącej, mają mieć pejoratywne znaczenie). PiS jest passe! To my – Platformersi jesteśmy cool i trendy, bo Donald gra w piłkę, ma konto w banku, jeździ po kraju własnym samochodem i w dodatku zna cenę jabłek! Więc Obywatelu – Polaku od dziś będziesz indywidualistą, ale po naszemu, inaczej! Od teraz „Gdzie wszyscy nie myślą tak samo jak my, nikt nie myśli zbyt wiele”. Liczy się ogół, jeśli płyniesz z prądem – jesteś ok., jeśli jesteś „pisowskim oszołomem” – zostałeś renegatem a nie indywidualistą i to znaczy, że nie myślisz zbyt wiele. Istnieje tylko jeden właściwy przekaz! i jedna właściwa partia! Oczywiście, Polaku masz prawo myśleć co chcesz i popierać kogo chcesz, ale przecież wiadomo, że to my (Platforma) jesteśmy fajni, a jeśli jeszcze tego nie wiesz - pomożemy Ci to zrozumieć. Bo my w gruncie rzeczy faktycznym wolnościom obywatelskim mówimy cichaczem - nie! W zamian dajemy Ci Polaku demokrację koncesjonowaną – jeśli zadrwisz z PiS-u – w porządku, ale drwić z najwyższej władzy zabraniamy! – i żaden PRIMA APRILIS, ani takie tam… – ma być poważnie i godnie.
Jednym z naszych polskich lęków społecznych jest lęk przed ograniczeniem wolności – mamy to we krwi. Z jednej strony to zrozumiałe, przez ostatnie ponad 200 lat naszej historii, do 1989r. nigdy nie byliśmy naprawdę wolni, z drugiej strony jednak, zdumiewa fakt, że po blisko ćwierćwieczu istnienia „Wolnej Polski”, nadal łatwo karmić nas strachem przed jej utratą. Więc działa to tak: PiS jest zły, chce wprowadzić państwo policyjne, wyciąga ludzi o piątej nad ranem z łóżek, a Kaczyński ściga niewidzialny układ! Teraz my – Platforma, Wam – Polakom pokażemy, że prawdziwy układ jest w PiS-ie. Tropiliśmy afery IV RP.....no i wytropiliśmy – dorsza za 8,5 złotego; konsumpcja za pieniądze z publicznej kasy! I nie czepiajcie się zegarków pożyczanych od kumpli, bo wam mecenas, w imię szeroko pojętych wolności obywatelskich zamknie usta (albo gazetę)! W dodatku wcale nie podsłuchujemy 1,5 mln obywateli!
Blisko 6 lat temu Platforma powiedziała Polakom: „Żyjcie sobie spokojnie a my zajmiemy się resztą”. Rzeczywiście, zajęli się resztą. Mieliśmy być drugą Irlandią (choć dziś to już nie wiadomo czy tamtą z 2007r. czy tą obecną....). Polacy mieli wracać z zagranicy do pracy w kraju - owszem, wracają, ale dlatego, że kryzys na Wyspach odbiera im zatrudnienie. Pacjentom obiecano dobrą opiekę medyczną, dziś w zamian państwo próbuje przekonać Polaków, oddających blisko 10 procent swoich wynagrodzeń na publiczną służbę zdrowia, do „dobrowolnych”, dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych, w imię praktyki obowiązującej we „wszystkich rozwiniętych krajach”. Pytanie, czy my jesteśmy rozwiniętym krajem? O to trzeba zapytać polskiego emeryta, który w jesieni swojego życia, zamiast podróżować, jak jego niemiecki kolega - liczy grosiki w aptecznej kolejce (w ramach obiecywanej pomocy dla najsłabszych!). Donald Tusk obiecał podwyższenie poziomu edukacji – czyżby? Spora część wyższych uczelni, jak same przyznają, organizuje „łapanki” w poszukiwaniu przyszłych magistrów, którzy uratują je przed bankructwem, a polskie szkoły wypuszczają absolwentów nie znających dobrze nawet historii własnego kraju (jakoś w największym mocarstwie, które tak podziwiamy, jej znajomość nie jest przeczącym nowoczesności „obciachem” i nikt tam symboli narodowych nie pacykuje na różowo). Rzeczywiście „Orzeł Może”. Jeśli za jakiś czas polski maturzysta obwieści, że autorem słów naszego hymnu jest Edward Wedel - nie bądźmy zdziwieni! Wśród wyborczych obietnic Platformy nie zabrakło przede wszystkim tych dotyczących sfery gospodarczej (w końcu to elektorat do którego najbardziej odwołuje się partia rządząca). Deklarowano „uwolnienie rynku” od skomplikowanych procedur, które utrudniają rozwój polskiej przedsiębiorczości oraz uproszczenie i obniżenie podatków. Cóż, chcieli dobrze, wyszło jak zwykle. Dzisiaj polski biznesmen płaci podwyższoną stawkę podatku VAT, a obniżki PIT w Polsce nie było od czasów rządów PiS (dla niedoinformowanych: obecne stawki podatkowe: 18% 32% obowiązują dzięki reformom Zyty Gilowskiej, chociaż ustawa weszła w życie już za rządów PO). W ramach politycznej wiarygodności obecny rząd chciał nawet podwyższenia danin publicznych – niestety nie pozwoliły na to sondaże! Nieoficjalnie jednak w gospodarce naprawdę działa zasada „niewidzialnej ręki”; „stymulacja” rynku doprowadziła do tego, że już w 2010 r., udało nam się przekroczyć drugi próg ostrożnościowy zadłużenia państwa, i Główny Księgowy RP niechybnie pomoże nam dobrnąć do konstytucyjnego maksimum! Obiecano nam również „rzeczywistą” walkę z korupcją; naprawdę walczą - przecież „Miro, Zbychu i Rychu” to kreskówka rodem z „mchu i paproci” (duże dzieci pamiętają), a pani Beata S. się po prostu nieszczęśliwie zakochała. Nawet jeśli uznać liberalną teorię o roli państwa jako jedynie „nocnego stróża”, łatwo stwierdzić, że stróż w wydaniu Platformy przesypia swoją zmianę; obiecanego zaostrzenia przepisów karnych co prawda nie widać, ale za to prezydenta poparło 91,9 procent pensjonariuszy zakładów karnych – noblesse oblige! (dla przykładu: słynne więzienie we Wronkach: Jarosław Kaczyński – liczba głosów – 38, Bronisław Komorowski – 772 (dane PKW)). Jednym słowem – raj! Pasmo niekończących się sukcesów!
Jedyne co się nie udało to „dorżnięcie watahy” – żyjemy i mamy się (o zgrozo?) coraz lepiej! Najwyraźniej wzorem dla premiera, historyka z wykształcenia, miała być starożytna maksyma: „Chleba i igrzysk” – chleba zabrakło a rower i boisko nie wystarczą, by uczynić z polityka męża stanu.
Panie Premierze,
Powiedział Pan kiedyś: „Wyborcy wszystko nam wybaczą, ale nie wybaczą oddania władzy w ręce PiS”. Otóż Panie Premierze, jeśli wyborcy cokolwiek wam wybaczą, to na pewno nie wybaczą pozostania u władzy, bo „Kto nie chce kiedy może, ten nie będzie mógł kiedy będzie chciał”.